poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 3 - Fragment 3


                Jedyną osobą, która wydawała się spokojna, był Simon Cowell. Dał już do zrozumienia, że bez względu na wyniki zamierza podpisać kontrakt z Mattem, Rebeccą Ferguson, Cher i One Direction, co z resztą potwierdziła jego była dziewczyna i długoletnia powierniczka Sinitta. „Simon na pewno chce zostać ich menadżerem – powiedziała. – Widzi w nich ogromny potencjał”. W dodatku Simon zdenerwował fanów, publiczne deklarując, że Cheryl powinna się pojawić na debiutanckim albumie Cher. Jeśli chciał w ten sposób wzbudzić zainteresowanie, z pewnością osiągną swój cel: na początku grudnia 2010 roku rekordowa liczba dwudziestu milionów obejrzała odcinek, w którym była pracownica Tesco, Mary Byrne, odchodzi z programu. Tymczasem zbliżały się finały, do których zakwalifikowali się Cher, Matt, Rebecca i One Direction.
                Odejście Mary zostało źle przyjęte przez publiczność, a także przez samą Mary, która twierdziła, że odpadła, ponieważ nie pasowała do wizji Simona. Była wyjątkowo popularną uczestniczką, widzowie ją uwielbiali, okazała się też jedynym z najmocniejszych punktów programu. Zdenerwowała się, gdy ją odrzucono, i nie omieszkała potwierdzić podejrzeń wielu przeciwników show. „Ten program nie jest taki, jaki widzą go ludzi – powiedziała w wywiadzie dla Mirrora. – Wiedziałam, że widzowie głosowali, żebym została, i naprawdę myślałam, że wynik zostanie oparty na ich głosach. Dopiero w sobotę dowiedziałam się, że zdecydować mają sędziowie. Oczywiście Simon nie chciał mnie w finale i ja to rozumiem. Nie jest tak łatwo sprzedać mnie publiczności jak Cher, więc nie zamierzał mnie przepuścić. Ustawili to tak, żebym przegrała. Decyzja widzów nie miałą znaczenia”. Odejście Mary wywołało tyle zamieszania, że Simon był zmuszony opublikować list otwarty, w którym odpierał zarzuty ustawki. Problem z tworzeniem potwora jest taki, że ten zawsze może się obrócić przeciwko stwórcy, nawet jeśli to odnoszący sukces zawodnik czy samo show.
                Program nigdy wcześniej nie cieszył się tak wielkim zainteresowanie publiczności i mediów i wszyscy z nim związani byli zdeterminowani, żeby to wykorzystać. Każdy robił to jednak na swój sposób. Cher sfotografowano gdy płakała, przyjmując kwiaty i laurki od dzieci ze swojej starej szkoły podstawowej, a kiedy w towarzystwie Cheryl odwiedziła Malvern w Worcestershire, musiała je eskortować policja. Tymczasem Matt zagrał z założenia kameralny koncert w swoim rodzinnym Colne Engaine w hrabstwie Colchester, na który przyszły tłumy.
                Wszystko to wypadało blado na tle poczynań One Direction. Najpierw pojechali do rodzinnego miasteczka Harry’ego, Holmes Chapel w Cheshire. Potem zagrali koncert na świeżym powietrzu w Queen Sguare w Wolverhampton, gdzie wychowywał się Liam. Czterotysięczny tłum był tak podekscytowany, że trzydzieści pięć osób doznało niewielkich obrażeń – co stanowiło wyraźny znak, jeśli jeszcze jakiegoś brakowało, że chłopcy mają już rzeszę fanów i za chwilę staną się prawdziwymi gwiazdami.
                Wszyscy związani z programem byli zadowoleni. Mimo krytyki płynącej z branży, zwłaszcza od sir Eltona Johna, siódma edycja przyciągnęła mnóstwo widzów, więc przyszłość X Factor była pewna. „Jakby się zastanowić nad programami muzycznymi, kilka lat temu wszystkie były nudne – powiedział Simon Cowell w wywiadzie dla gazety Daily Express. – W naszym wykonawcy muszą stworzyć prawdziwe show i moim zdaniem to bardzo zdrowe. Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, żeby z każdym krokiem było ciekawiej. Wolę, żebyśmy byli kontrowersyjni niż nudni i przewidywalni. Nie wiem nawet, czy Cheryl, Dannii  i Louis wrócą w przyszłym roku. Ciągle odświeżamy formułę i wprowadzamy zmiany. Nie wiem nawet, czy sam wrócę, ale X Factor na pewno nie zabraknie”.
                Nikt jednak nie skorzystał na tej edycji bardziej niż One Direction. Zauważono ich już w londyńskim biurze Cowella, a ten na którymś etapie przygotowań skomentował, że „jeśli to było przesłuchanie, to już ich zatrudniłem”. Wydawało się też, że lubi ich prywatnie. „Są mili dla obsługi. Prawdziwe gwiazdy poznaje się po tym, że są przyjazne także w życiu prywatnym i po tym, jak traktują ekipę oraz fanów.  Chłopcy są zabawni i przesympatyczni. Naprawdę chcę, żeby wygrali”. Albo, mówiąc innymi słowami, byli już profesjonalistami; rozumieli, czego się po nich oczekuje i zdawali sobie sprawę, że stoją przed ogromną szansą, której nie mogą zmarnować.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tak jak obiecałam jestem z następnym fragmentem :) Nie chce mi się pisać długiej notki, więc macie tu A S K oraz T W I T T E R jeśli macie jakieś pytania :D (możecie mi zrobić mały spam na asku huehue)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
zwykłe czytam wystarczy ;)



PS. Jeśli zmieniłaś/łeś nazwę na TT poinformuj mnie o tym pod postem. Już kilka osób zmieniło.

7 komentarzy:

  1. jeszcze raz ci dziękuje że to przepisujesz dla nas :) oczywiście czytam i czekam na kolejną część xx @mordeczky

    OdpowiedzUsuń
  2. czytam :) x @luv_my_liam

    OdpowiedzUsuń
  3. czytam :) czekam na kolejną część :) xx @soirishlove

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam @Me_Be_Ola ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. czytam <3
    @Niallowe

    OdpowiedzUsuń