NA POCZĄTEK PROSZĘ WAS
ABYŚCIE PRZECZYTALI NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM
Być może właśnie przez niewinny image publiczność zareagowała obrzydzeniem, kiedy
czterdziestojednoletni komik David Williams powiedział Chrisowi Moylesowi w
programie Quiz Night, że podobają mu
się włosy Harry’ego i chciałby uprawiać z nimi seks (Williams jest
heteroseksualistą). Wielu zdegustowanych widzów złożyło skargę do Ofcom. To
zdecydowanie nie pasowało do wizerunku One Direction: chłopców będącymi
zwykłymi nastolatkami, którzy lubią dziewczyny, ale są jeszcze młodzi i
niedoświadczeni. „Dowcip” Williamsa sugerował coś zupełnie innego.
W
listopadzie odbyła się premiera debiutanckiego albumu zespołu, Up All Night, który okazał się kolejnym
artystycznym i komercyjnym sukcesem, wspinając się na szczyty list przebojów w
szesnastu krajach i zbierając wiele pochlebnych opinii. W Wielkiej Brytanii
wylądował na drugim miejscu lity najpopularniejszych płyt stając się
najszybciej sprzedającym się debiutanckim albumem 2011 roku, a w Stanach
Zjednoczonych One Direction jako pierwszy brytyjski zespół zdobył pierwsze
miejsce swoim debiutanckim materiałem. „Wybrano kompozytora dużego kalibru,
który stworzył na tą płytę kilka bardzo przyjemnych piosenek – napisało The
Sun, dodając: - Jest tylko jeden kierunek dla One Direction: prosto na sam
szczyt”.
Inni krytycy
zgadzali się z tą opinią. Płyta ma „nieograniczony potencjał i jest idealnie
skrojona pod swój target”, stwierdził Matthew Chisling dla AllMusic. Była też
„godnym pochwały dodatkiem do panteonu boysbandów”, jak napisał Zachary Houle z
PopMatters, dodając jeszcze, że to „ świetnie zrobiony popowy kawałek”. Zdaniem
Roberta Copseya z Digital Spy płyta jest „zgodnie z oczekiwaniami uroczym
debiutem z zaskakującym pazurem”. Zdaniem Sophie Goddard „nogi same zaczynają
podrygiwać w takt tych piosenek”. I tak dalej, i tak dalej. Znalazło się też
oczywiście kilku sceptyków, ale większość stwierdziła, że chłopcy spełnili
pokładane w nich nadzieje. To samo w sobie jeszcze podniosło poprzeczkę
oczekiwań. Podczas gdy wcześniej nie mieli się do czego porównywać, teraz ich
kolejny album musiał być przynajmniej równie dobry.
Dotyczyło
to również ich następnego singla, ale kiedy Gotta
Be You ukazało się w listopadzie2011 roku, spełniło pokładane w nim
oczekiwania. Napisany przez Augusta Rigo i Steve’a Maka kawałek trafił na
trzecie miejsce list przebojów, stając się tym samym drugim przebojem One
Direction i znów zbierając wiele pozytywnych opinii krytyków; Robert Copsey dał
mu cztery na pięć gwiazdek. Liczyła się również data wydania: premiera odbyła
się w gorącym, świątecznym okresie. Mówiło się, że nowe gwiazdy zagrażały tym o
ustalonej już pozycji, na przykład Michaelowi Boublemu, The Wanted, Jutinowi
Bieberowi czy innym uczestnikom X Factor,
JLS.
Minął
już cały rok od czasu, kiedy chłopcy w programie zwrócili na siebie uwagę
całego kraju, a teraz powrócili na scenę swojego triumfu, żeby zaśpiewać z Lady
Gagą w ramach ósmej edyscji show. Każdy
z chłopaków szanował artystkę ze względu na jej spektakularny sukces, a łączyło
ich coś jeszcze – jej producent, RedOne, pracował przy jednym z kawałków z
płyty One Direction. „To on nas przekonał – wyjaśnił Harry dziennikarzom za
kulisami. – Opowiedział nam, jak przyjemnie się z nią współpracuje, że jest
profesjonalistką i nie boi się ciężkiej pracy. I, co najważniejsze, że to
bardzo fajna dziewczyna”.
Poznając
bliżej świat show-biznesu, chłopcy zaczęli się pojawiać w popularnych
programach charytatywnych, takich jak Children
In Need, gdzie stanęli obok Kylie Minogue, Aleshy Dixon, Fearne Cotton,
Adele, Steps, Susan Boyle oraz sir Terry’ego Wogana. Patrząc na „Daily Star
Sunday” rozdające podpisane przez chłopaków lalki One Direction, trudno było
przypomnieć sobie czasy, kiedy ta piątka nie dominowała w świecie celebrytów.
Tymczasem zaczęły pojawiać się plotki o romansie Harry’ego z Caroline Flack.
Owszem, różnica wieku wywołała zdziwienie, ale sam zespół był taką sensacją, że
rozkwitający związek Harry’ego wzbudził tym większe zainteresowanie mediów.
Cała piątka trafiła do corocznej publikacji magazynu „Tatler”, czyli Little Black Book, gdzie pojawiły się najlepsze
partie w Wielkiej Brytanii, a coraz większa liczba fanek podzieliła tą opinię.
Wreszcie
położono kres intensywnym spekulacjom i ogłoszono, że One Direction podpisało
umowę z amerykańską firmą fonograficzną. Wybrali Columbę, z którą
współpracowała miedzy innymi Adele, a także Bob Dylan, Bruce Springseen oraz
Dawid Bowie. Oprócz publicznych gratulacji składano też poważne propozycje
biznesowe: w grę wchodziły teraz naprawdę duże pieniądze, a szefowie Columbii
chcieli jak najwięcej zarobić. Jak
twierdzi Steve Barnett, jeden z prezesów wytwórni, decyzja o współpracy z One
Direction nie należała do trudnych. „Inni wykonawcy z tej kategorii trochę już
się postrzelili – powiedział. – Po prostu pomyślałem, że jest jakaś luka i może
oni zdołaliby ją wypełnić”. Planowano szeroko zakrojoną kampanię marketingową,
w tym akcję na Facebooku mając na celu wypromowanie chłopaków w Stanach, która
w ciągu kilku dni przyciągnęła
pięćdziesiąt tysięcy fanów. To była dość innowacyjna taktyka: podczas
gdy normalnie wydano by pierwszy singiel, a potem zorganizowano zorganizowano
trasę koncertową, tym razem do podkręcenia zainteresowania One Direction w
pierwszej kolejności wykorzystano portale społecznościowe. Proszono fanów o
podpisanie petycji i wzięcie udziału w konkursie, w którym do wygrania był
koncert w ich mieście – wygrało Dallas, a grupa urosła do czterystu tysięcy
członków.
Chłopcy
mieli też inne zajęcia. Ósma seria X
Factor miała raczej średnią oglądalność: Simon Cowell był nieobecny, co nie
wyszło programowi na dobre, a do tego nikt z wykonawców nie zwrócił na siebie
takiej uwagi jak ci z zeszłego roku. Finaliści po raz kolejny połączyli siły,
by wydać singiel charytatywny, ale obawiano się, że tym razem może nie udać się
go dobrze sprzedać. W końcu One Direction i JLS zostali poproszeni o dołączenie
do projektu – którym było nagranie coveru Wishing
On A Star Rose Royce – żeby zebrać pieniądze dla fundacji Together For
Short Lives, by mogła dalej pomagać dzieciom, które mają niewielkie szanse na
osiągnięcie dorosłości. Później chłopcy pojechali odwiedzić hospicjum Rainbows
Children, które powstało dzięki tej fundacji, gdzie opowiedzieli, jak bardzo
się cieszą, że mogą pomóc. Do tego wszystkiego zachęcał ich Simon Cowell, który,
oczywiście, jako zdecydowanie największy wygrany X Factor, starał się w ten sposób dać coś od siebie.
Tyle
się działo, że chłopcom coraz trudniej było stać twardo na ziemi, chociaż
naprawdę się starali. Wszyscy nadal utrzymywali kontakt ze starymi przyjaciółmi,
chociaż Harry coraz częściej był widywany był w kręgach celebryckich, nie tylko
z Caroline, ale także z Jamesem Cordenem i Rio Ferdinandem. Coraz częściej to
inne gwiazdy chciały się spotkać z nim, a nie na odwrót – wystarczyło zdjęcie z
Harrym albo innymi członkami One Direction, żeby przyciągnąć choć trochę uwagi.
Chłopcy
zaczynali zdawać sobie z tego sprawę. Jeśli któryś z nich dał się sfotografować
z jakąś dziewczyną od razu zakładano – czasami słusznie, czasami nie – że to
jego nowa sympatia. Nie działało to szczególnie korzystnie na ich wizerunek, a
do tego bardzo często były to wyłącznie płotki. Z całych sił próbowali
udowodnić, że nie są kobieciarzami, ale zważywszy na ogromny rozgłos – a także
związek Harry’ego i Caroline, który wtedy był tajemnicą poliszynela – nikt w to
nie wierzył. Może i członkowie zespołu pozowali, jak to sami ujęli, „zwykłymi
nastolatkami”, ale znaleźli się w wyjątkowej sytuacji i trzeba było im
wybaczyć, że próbują z tego czerpać przynajmniej trochę przyjemności.
Z
okazji premiery nowego albumu ITV2 wyemitowało film dokumentalny pod tytułem One Direction: A Year in the Making, w
którym znalazły się zakulisowe materiały pokazujące ich historię od udziału w X Factor aż do czasu, gdy zdobyli status
supergwiazdy. Chłopcy opowiadają w nim, jak burzliwy był to dla nich rok, a ich
rosnącego zaskoczenia reakcjami fanów, gdy podróżowali po całej Europie, wprost
nie dało się nie zauważyć.
Harry,
oczywiście, najwyraźniej doskonale się bawił i zaczynał być porównywany do
pewnego wyjątkowo sławnego gwiazdora rocka. Nadchodziła właśnie pięćdziesiąta
rocznica założenia The Rolling Sotnes i chociaż porównania dotyczyły
największego rockandrollowego zespołu świata – jak lubią być spostrzegani
Stonesi – i raczkującego dopiero One Direction, trudno oprzeć się wrażeniu, że
Harry ma wiele wspólnego z Mickiem Jaggerem. Pomijając fakt, że oboje lubią
kobiety, jest między nimi wyraźne fizyczne podobieństwo. Oboje są smukli i
chociaż Mick jest już trochę siwy, Harry z powodzeniem mógłby udawać młodszą
wersję Stonesa. Oboje mają znak rozpoznawczy – Mick swoje słynne usta, a Harry
bujną czuprynę. Dobrze rokuje to świeżo upieczonemu wokaliście, bo Mick Jagger
stał się prawdopodobnie największym gwiazdorem rocka, jakiego widział świat.
Gdyby Harry zdołał powtórzyć choćby ułamek tego sukcesu, miałby przed sobą
poważną karierę. Jego koledzy z zespołu nawet z tego żartowali, mówiąc, że
kupili Niallowi naturalnych rozmiarów figurę woskową Baracka Obamy (nigdy nie
udało się potwierdzić, czy to prawda), a Harry’emu kupią taką przedstawiającą
Micka.
Być
może właśnie rosnąca reputacja Harry’ego jako podrywacza zachęciła pewnego
sławnego wampa do zabrania głosu. Nancy Dell’Olio, która z pięćdziesiątką na
karku była za stara chyba nawet dla Harry’ego, z całych sił próbowała
udowodnić, że ma nowe grono wielbicieli – One Direction. Poznali się w Dublinie,
gdzie stali razem przed garderobą. „Wydawali się zafascynowani – powiedziała Nancy
w rozmowie z The Sun. – Jeśli im się podobam, zmierzają w dobrym kierunku.
Cieszę się, że nie są zainteresowani kobietami pokroju Cheryl Cole. Bycie z
kimś dojrzałym to okazja do czytania razem książek i szybkiej nauki”. Chłopcy
nie odpowiadali na tą dziwną deklarację, ale skoro zwróciła na nich uwagę sama
Nancy Dell’Olio, stało się jasne, że nie podobają się tylko przedstawicielkom
sowjego pokolenia – jak wcześniej ktoś zauważył, matki też ich uwielbiały.
Kiedy zbliżał
się finał kolejnej edycji X Factor,
raz jeszcze wezwano chłopaków, żeby użyczyli show trochę swojego blasku. Razem z nimi z tej okazji ściągnięto
całkiem pokaźnie grono gwiazd dużego kalibru, więc One Direction miało wystąpić
na jednej scenie z Coldplay, Leoną Lewis, Michaelem Boublem, JLS oraz Westlife.
Szefowie programu byli zdeterminowani, żeby zakończyć tę średnio udaną decyzję
z pompą, ponieważ już tytułowano ją jednym z najważniejszych wydarzeń
telewizyjnych tego roku. Sędziowie czyli Gary Barlow, Tulisa i Kelly Rowland,
zostali również wezwani na scenę. Ostatecznie show wygrało girlsband Little Mix i był to pierwszy zwycięski
zespół w historii programu. Pikanterii
całej sprawie dodał fakt, że Little Mix wspierało One Direction. Plotkowano, że
jedna z członkiń, Perrie Edawards, zaczęła się spotykać z Zaynem. Ich związek
chyba okazał się pierwszą ofiarą zwycięstwa girlsbandu, bo najwyraźniej
dziewczyna rzuciła go, mówiąc, że chce się skupić na karierze.
Niezależnie
od wszystkiego show okazało się
rozczarowaniem. Mimo całej plejady gwiazd oglądalność spadła o trzy i pół
miliona widzów w porównaniu z poprzednią edycją – nieobecność Cowella dała się
we znaki – i pokonał ją program Strictly
Come Dancing, co wzbudziło obawy o przyszłość X Factor.
Chłopcy nie musieli się
jednak niczym martwić. Zaczynają pierwszą trasę koncertem w Wolverhampton,
pokazywali wszystkie swoje mocne strony. Oto mieli szansę, żeby przedstawić
listę szokujących, gwiazdorskich wymagań, ale zamiast tego poprosili po prostu
o żelki Haribo oraz czyste spodnie i skarpetki. Kiedy się pojawili, z
przyjemnością odkryli, że w ich garderobie jest sauna oraz łaźnia parowa. „To
jest to – powiedział Louis w rozmowie z The Sun. – Przed każdym koncertem
będziemy razem korzystać z sauny i łaźni parowej”. Z pewnością każdy z nich
zjadł swoją porcję żelków przed wyjściem na scenę – być może to dzięki
zawartemu w nich cukrowi mieli w sobie energię, której potrzebowali, by zachwycać
swoich oddanych fanów.
Ten
koncert okazał się strzałem w dziesiątkę. One Direction zaczęło od kawałka Na Na Na, który trafił na płytę What Makes You Beautiful, a potem
publiczność usłyszała mieszankę piosenek z ich albumu i numerów z programu X Factor. Wśród pozostałych piosenek
znalazły się również covery Valerie Amy
Winehouse oraz Use Somebody Kings of
Leon, a także Gotta Be You i One Thing, które miało trafić na ich
kolejny singiel. Oczywiście nie zabrakło też What Makes You Beautiful, które wywołało żywiołową reakcję widowni.
Dla
chłopaków to nadal było nowe doświadczenie i radzili sobie z nim na wiele
sposobów. Na przykład wyobrażali sobie, że są kimś innym. Jak powiedział Louis
Jamesowi Cabooterowi z The Playlist:, „Kiedy
jesteśmy na scenie, czasami udajemy, że
jesteśmy kimś innym, albo wchodzimy w czyjąś rolę. Liam to fan Take That, więc
myśli, że jest Garym Barlowem”. Liam dodał: „Kiedy widzę, że ktoś robi coś na
scenie, ja to powtarzam i wyobrażam sobie, że patrzę na siebie. To dziwne.
Bardzo dużo rzeczy kradnę od innych ludzi”. Harry robił podobnie: „Uwielbiam
Chrisa Martina. Czasami udaję go na scenie”. Tak naprawdę każdy z nich tworzył
swój własny wizerunek sceniczny – najwyraźniej potrzebowali masek, żeby móc się
schować i poradzić sobie z nagłą sławą.
Chłopcy
musieli przyzwyczaić się do życia w drodze. Każdy zespół, który chce coś
osiągnąć, musi poświęcić wiele czasu na trasy koncertowe, a One Direction nie
było wyjątkiem. Podróżowali po kraju specjalnym busem oklejonym plakatami i
zdjęciami – Harry twierdził, że miał nad łóżkiem zdjęcie Liama; Louis
odpowiedział, że nie ma w tym nic złego, bo Liam i tak wygląda jak dziewczyna –
i żyli na walizkach. Więź łącząca chłopaków stała się jeszcze silniejsza; i
bardzo dobrze, bo spędzili ze sobą tyle czasu, że wszelkie spięcie między nimi
mogło mieć katastrofalne skutki. Chłopców łączyło jedno: tylko oni wiedzieli,
jak to jest z dnia na dzień z nikomu nieznanego solisty stać się członkiem zespołu o nazwie One
Direction. Każdy czuł tę samą presję i stres, a jeśli cos było dla nich zbyt
trudne, przynajmniej mogli się nawzajem wspierać. Niewątpliwie nie żyli już jak
zwyczajni chłopcy.
Harry
nadal cieszył się każdą chwilą. Pewne rozbawienie wywołało odkrycie, że „Harry”
stało się najczęściej nadawanym chłopcom imieniem w 2011 roku, a sam wymieniany
był w doborowym towarzystwie innych słynnych Harrych, na przykład księcia Harry’ego,
Harry’ego Pottera oraz perkusisty McFly, Harry’ego Judda. Dało się odczuć, że
Harry Styles szedł z duchem czasu. Harry się stało modnym imieniem, a Styles –
jednym z najbardziej znanych Harrych.
To zamieszanie
nie miało jednak na niego takiego wpływu jak na fanów. Pogróżki, które
otrzymywała Caroline Flack, kiedy opinia publiczna dowiedziała się o jej
związku z Harrym, były niepokojące, a teraz coś podobnego przydarzyło się także
niektórym fanom. Kiedy chłopcy zachęcili swoje czytelniczki na Twitterze, by
zgłaszały się, jeśli chcą usłyszeć od nich serenadę, Harry miał zaśpiewać
dwudziestoletniej Hollie Gilbert. Do tego niezwykłego wydarzenia doszło na
koncercie otwierającym trasę niemal natychmiast sprowokowało to okropne
komentarze ze strony internetowych trolli, na przykład: „Myślę, że jest żałosna”
oraz „Nie jesteś nawet ładna, dlaczego Harry cię wybrał?” (tak na marginesie
Hollie jest bardzo ładna, co być może wzbudziło zazdrość).
Na cel
obrano też kilka innych dziewcząt, dlatego menadżerowie postanowili nie ryzykować
i zrezygnowano z tej części koncertu. Pojawiły się problemy, których chłopcy wcześniej
nie doświadczyli: chociaż serwisy społecznościowe istniały już od jakiegoś
czasu, nikt nie spodziewał się, że zupełnie niewinne zaproszenie fanów do
nawiązania kontaktu spotka się z taką reakcją. Okropna mniejszość – a był to
tylko maleńki procent wielbicieli zespołu – zdołała pozbawić resztę
przyjemności, ponieważ przez ich złośliwość przestano wybierać dziewczęta do
wysłuchania serenady. Takie są wady bycia idolem w dzisiejszym cyfrowym
świecie.
Kolejną
trudność nastręczał fakt, że stracili resztki prywatności, chociaż czasami z
własnej winy. Harry i Louis w dzielonym własnym mieszkaniu zorganizowali
hałaśliwą imprezę sylwestrową, na której obecny był James Corden i całą gromada
dziewczyn. Harry’emu zrobiono zdjęcie, kiedy obejmował jakąś blondynkę –
Caroline była w tym czasie w Indiach, chociaż Harry pamiętał, by do niej
zadzwonić – a fotografie oczywiście trafiły w ręce dziennikarzy. Chłopcy nie
okazali skruchy. „Nasza impreza sylwestrowa była zupełnie szalona!”, napisał na
Twitterze Louis. Wyglądało na to, że bycie gwiazdą ma swoje plusy.
Niczego
nie uznawali za pewnik. W drodze powrotnej z koncertu członkowie zespołu i
ekipy technicznej znajdowali się w busie, kiedy uderzył ich z tyłu jakiś samochód.
Trójka chłopaków – Louis, Zayn i Niall – cierpiała na poważne bóle głowy, a na
miejsce zdarzenia wezwano policje i pogotowie. Wszyscy mieli pewne dolegliwości
spowodowane potężnym szarpnięciem, a przerażeni fani szybko zareagowali na
Twitterze. Z początku martwiono się, że ktoś mógł zostać śmiertelnie ranny, ale
chłopcy, choć trochę poturbowani, mieli szczęście.
W
związku z wypadkiem obawiano się o losy następnego koncertu, który miał się
odbyć Plymouth, ale chłopcy nie zamierzali go odwoływać. „Nie martwcie się, nic
nam się nie stało”, napisał na Twitterze Niall. Zdawał sobie sprawę, że kontynuowanie
trasy jest bardzo ważne i nie mogą zawieść swoich fanów. Dlatego weszli na
scenę w Plymouth Pavilions, by zachwycić fanów i udowodnić, że są
profesjonalistami i rozumieją, czego się od nich oczekuje. To był świetny
początek 2012 roku.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej,
Wiem dawno nie
pojawił się żaden fragment. Powód ? Szkoła… Było zebranie i przez cały miesiąc
poprawiałam oceny i do tego jeszcze jestem chora, siedzę w domu od kilku dni.
Dzisiaj dopiero byłam w stanie przepisać ten fragment.
W ramach rekompensaty
za to, że nie było fragmentu ponad miesiąc postanowiłam przepisać do końca rozdział.
INFORMOWANI
Następna sprawa to
informowani.
Ponieważ niektórzy z
Was zmieni swoje nazwy na tt prosiłabym o ponowne wpisanie się w zakładce „informowani”.
Poprzednie komentarze są usunięte i osoby które zapisały się wcześniej, a nie
zrobią tego teraz nie będą informowane o kolejnych fragmentach.
MOJA PRZYJACIÓŁKA
ZACZĘŁA PISAĆ FANFICTION O ONE DIRECTION I
BYŁABYM WDZIĘCZNA GDYBYŚCIE WESZLI, PRZECZYTALI PROLOG I PIERWSZY ROZDZIAŁ ORAZ
ZOSTAIWLI PO SOBIE KOMENTARZ ABY WIEDZIEĆ CZY JEST SENS, ABY PISAĆ DALEJ TO
FANFICTION.
Pytania ?
Kiedy pojawi się następny fragment ?
W sobotę lub
niedzielę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz