wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 6 - Fragment 2


NA POCZĄTEK PROSZĘ WAS ABYŚCIE PRZECZYTALI NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM

Być może właśnie przez niewinny image publiczność zareagowała obrzydzeniem, kiedy czterdziestojednoletni komik David Williams powiedział Chrisowi Moylesowi w programie Quiz Night, że podobają mu się włosy Harry’ego i chciałby uprawiać z nimi seks (Williams jest heteroseksualistą). Wielu zdegustowanych widzów złożyło skargę do Ofcom. To zdecydowanie nie pasowało do wizerunku One Direction: chłopców będącymi zwykłymi nastolatkami, którzy lubią dziewczyny, ale są jeszcze młodzi i niedoświadczeni. „Dowcip” Williamsa sugerował coś zupełnie innego.
                W listopadzie odbyła się premiera debiutanckiego albumu zespołu, Up All Night, który okazał się kolejnym artystycznym i komercyjnym sukcesem, wspinając się na szczyty list przebojów w szesnastu krajach i zbierając wiele pochlebnych opinii. W Wielkiej Brytanii wylądował na drugim miejscu lity najpopularniejszych płyt stając się najszybciej sprzedającym się debiutanckim albumem 2011 roku, a w Stanach Zjednoczonych One Direction jako pierwszy brytyjski zespół zdobył pierwsze miejsce swoim debiutanckim materiałem. „Wybrano kompozytora dużego kalibru, który stworzył na tą płytę kilka bardzo przyjemnych piosenek – napisało The Sun, dodając: - Jest tylko jeden kierunek dla One Direction: prosto na sam szczyt”.
                Inni krytycy zgadzali się z tą opinią. Płyta ma „nieograniczony potencjał i jest idealnie skrojona pod swój target”, stwierdził Matthew Chisling dla AllMusic. Była też „godnym pochwały dodatkiem do panteonu boysbandów”, jak napisał Zachary Houle z PopMatters, dodając jeszcze, że to „ świetnie zrobiony popowy kawałek”. Zdaniem Roberta Copseya z Digital Spy płyta jest „zgodnie z oczekiwaniami uroczym debiutem z zaskakującym pazurem”. Zdaniem Sophie Goddard „nogi same zaczynają podrygiwać w takt tych piosenek”. I tak dalej, i tak dalej. Znalazło się też oczywiście kilku sceptyków, ale większość stwierdziła, że chłopcy spełnili pokładane w nich nadzieje. To samo w sobie jeszcze podniosło poprzeczkę oczekiwań. Podczas gdy wcześniej nie mieli się do czego porównywać, teraz ich kolejny album musiał być przynajmniej równie dobry.
                Dotyczyło to również ich następnego singla, ale kiedy Gotta Be You ukazało się w listopadzie2011 roku, spełniło pokładane w nim oczekiwania. Napisany przez Augusta Rigo i Steve’a Maka kawałek trafił na trzecie miejsce list przebojów, stając się tym samym drugim przebojem One Direction i znów zbierając wiele pozytywnych opinii krytyków; Robert Copsey dał mu cztery na pięć gwiazdek. Liczyła się również data wydania: premiera odbyła się w gorącym, świątecznym okresie. Mówiło się, że nowe gwiazdy zagrażały tym o ustalonej już pozycji, na przykład Michaelowi Boublemu, The Wanted, Jutinowi Bieberowi czy innym uczestnikom X Factor, JLS.
                Minął już cały rok od czasu, kiedy chłopcy w programie zwrócili na siebie uwagę całego kraju, a teraz powrócili na scenę swojego triumfu, żeby zaśpiewać z Lady Gagą w ramach ósmej edyscji show. Każdy z chłopaków szanował artystkę ze względu na jej spektakularny sukces, a łączyło ich coś jeszcze – jej producent, RedOne, pracował przy jednym z kawałków z płyty One Direction. „To on nas przekonał – wyjaśnił Harry dziennikarzom za kulisami. – Opowiedział nam, jak przyjemnie się z nią współpracuje, że jest profesjonalistką i nie boi się ciężkiej pracy. I, co najważniejsze, że to bardzo fajna dziewczyna”.
                Poznając bliżej świat show-biznesu, chłopcy zaczęli się pojawiać w popularnych programach charytatywnych, takich jak Children In Need, gdzie stanęli obok Kylie Minogue, Aleshy Dixon, Fearne Cotton, Adele, Steps, Susan Boyle oraz sir Terry’ego Wogana. Patrząc na „Daily Star Sunday” rozdające podpisane przez chłopaków lalki One Direction, trudno było przypomnieć sobie czasy, kiedy ta piątka nie dominowała w świecie celebrytów. Tymczasem zaczęły pojawiać się plotki o romansie Harry’ego z Caroline Flack. Owszem, różnica wieku wywołała zdziwienie, ale sam zespół był taką sensacją, że rozkwitający związek Harry’ego wzbudził tym większe zainteresowanie mediów. Cała piątka trafiła do corocznej publikacji magazynu „Tatler”, czyli Little Black Book, gdzie pojawiły się najlepsze partie w Wielkiej Brytanii, a coraz większa liczba fanek podzieliła tą opinię.
                Wreszcie położono kres intensywnym spekulacjom i ogłoszono, że One Direction podpisało umowę z amerykańską firmą fonograficzną. Wybrali Columbę, z którą współpracowała miedzy innymi Adele, a także Bob Dylan, Bruce Springseen oraz Dawid Bowie. Oprócz publicznych gratulacji składano też poważne propozycje biznesowe: w grę wchodziły teraz naprawdę duże pieniądze, a szefowie Columbii chcieli jak najwięcej zarobić.  Jak twierdzi Steve Barnett, jeden z prezesów wytwórni, decyzja o współpracy z One Direction nie należała do trudnych. „Inni wykonawcy z tej kategorii trochę już się postrzelili – powiedział. – Po prostu pomyślałem, że jest jakaś luka i może oni zdołaliby ją wypełnić”. Planowano szeroko zakrojoną kampanię marketingową, w tym akcję na Facebooku mając na celu wypromowanie chłopaków w Stanach, która w ciągu kilku dni przyciągnęła  pięćdziesiąt tysięcy fanów. To była dość innowacyjna taktyka: podczas gdy normalnie wydano by pierwszy singiel, a potem zorganizowano zorganizowano trasę koncertową, tym razem do podkręcenia zainteresowania One Direction w pierwszej kolejności wykorzystano portale społecznościowe. Proszono fanów o podpisanie petycji i wzięcie udziału w konkursie, w którym do wygrania był koncert w ich mieście – wygrało Dallas, a grupa urosła do czterystu tysięcy członków.
                Chłopcy mieli też inne zajęcia. Ósma seria X Factor miała raczej średnią oglądalność: Simon Cowell był nieobecny, co nie wyszło programowi na dobre, a do tego nikt z wykonawców nie zwrócił na siebie takiej uwagi jak ci z zeszłego roku. Finaliści po raz kolejny połączyli siły, by wydać singiel charytatywny, ale obawiano się, że tym razem może nie udać się go dobrze sprzedać. W końcu One Direction i JLS zostali poproszeni o dołączenie do projektu – którym było nagranie coveru Wishing On A Star Rose Royce – żeby zebrać pieniądze dla fundacji Together For Short Lives, by mogła dalej pomagać dzieciom, które mają niewielkie szanse na osiągnięcie dorosłości. Później chłopcy pojechali odwiedzić hospicjum Rainbows Children, które powstało dzięki tej fundacji, gdzie opowiedzieli, jak bardzo się cieszą, że mogą pomóc. Do tego wszystkiego zachęcał ich Simon Cowell, który, oczywiście, jako zdecydowanie największy wygrany X Factor, starał się w ten sposób dać coś od siebie.
                Tyle się działo, że chłopcom coraz trudniej było stać twardo na ziemi, chociaż naprawdę się starali. Wszyscy nadal utrzymywali kontakt ze starymi przyjaciółmi, chociaż Harry coraz częściej był widywany był w kręgach celebryckich, nie tylko z Caroline, ale także z Jamesem Cordenem i Rio Ferdinandem. Coraz częściej to inne gwiazdy chciały się spotkać z nim, a nie na odwrót – wystarczyło zdjęcie z Harrym albo innymi członkami One Direction, żeby przyciągnąć choć trochę uwagi.
                Chłopcy zaczynali zdawać sobie z tego sprawę. Jeśli któryś z nich dał się sfotografować z jakąś dziewczyną od razu zakładano – czasami słusznie, czasami nie – że to jego nowa sympatia. Nie działało to szczególnie korzystnie na ich wizerunek, a do tego bardzo często były to wyłącznie płotki. Z całych sił próbowali udowodnić, że nie są kobieciarzami, ale zważywszy na ogromny rozgłos – a także związek Harry’ego i Caroline, który wtedy był tajemnicą poliszynela – nikt w to nie wierzył. Może i członkowie zespołu pozowali, jak to sami ujęli, „zwykłymi nastolatkami”, ale znaleźli się w wyjątkowej sytuacji i trzeba było im wybaczyć, że próbują z tego czerpać przynajmniej trochę przyjemności.
                Z okazji premiery nowego albumu ITV2 wyemitowało film dokumentalny pod tytułem One Direction: A Year in the Making, w którym znalazły się zakulisowe materiały pokazujące ich historię od udziału w X Factor aż do czasu, gdy zdobyli status supergwiazdy. Chłopcy opowiadają w nim, jak burzliwy był to dla nich rok, a ich rosnącego zaskoczenia reakcjami fanów, gdy podróżowali po całej Europie, wprost nie dało się nie zauważyć.
                Harry, oczywiście, najwyraźniej doskonale się bawił i zaczynał być porównywany do pewnego wyjątkowo sławnego gwiazdora rocka. Nadchodziła właśnie pięćdziesiąta rocznica założenia The Rolling Sotnes i chociaż porównania dotyczyły największego rockandrollowego zespołu świata – jak lubią być spostrzegani Stonesi – i raczkującego dopiero One Direction, trudno oprzeć się wrażeniu, że Harry ma wiele wspólnego z Mickiem Jaggerem. Pomijając fakt, że oboje lubią kobiety, jest między nimi wyraźne fizyczne podobieństwo. Oboje są smukli i chociaż Mick jest już trochę siwy, Harry z powodzeniem mógłby udawać młodszą wersję Stonesa. Oboje mają znak rozpoznawczy – Mick swoje słynne usta, a Harry bujną czuprynę. Dobrze rokuje to świeżo upieczonemu wokaliście, bo Mick Jagger stał się prawdopodobnie największym gwiazdorem rocka, jakiego widział świat. Gdyby Harry zdołał powtórzyć choćby ułamek tego sukcesu, miałby przed sobą poważną karierę. Jego koledzy z zespołu nawet z tego żartowali, mówiąc, że kupili Niallowi naturalnych rozmiarów figurę woskową Baracka Obamy (nigdy nie udało się potwierdzić, czy to prawda), a Harry’emu kupią taką przedstawiającą Micka.
                Być może właśnie rosnąca reputacja Harry’ego jako podrywacza zachęciła pewnego sławnego wampa do zabrania głosu. Nancy Dell’Olio, która z pięćdziesiątką na karku była za stara chyba nawet dla Harry’ego, z całych sił próbowała udowodnić, że ma nowe grono wielbicieli – One Direction. Poznali się w Dublinie, gdzie stali razem przed garderobą. „Wydawali się zafascynowani – powiedziała Nancy w rozmowie z The Sun. – Jeśli im się podobam, zmierzają w dobrym kierunku. Cieszę się, że nie są zainteresowani kobietami pokroju Cheryl Cole. Bycie z kimś dojrzałym to okazja do czytania razem książek i szybkiej nauki”. Chłopcy nie odpowiadali na tą dziwną deklarację, ale skoro zwróciła na nich uwagę sama Nancy Dell’Olio, stało się jasne, że nie podobają się tylko przedstawicielkom sowjego pokolenia – jak wcześniej ktoś zauważył, matki też ich uwielbiały.
                Kiedy zbliżał się finał kolejnej edycji X Factor, raz jeszcze wezwano chłopaków, żeby użyczyli show trochę swojego blasku. Razem z nimi z tej okazji ściągnięto całkiem pokaźnie grono gwiazd dużego kalibru, więc One Direction miało wystąpić na jednej scenie z Coldplay, Leoną Lewis, Michaelem Boublem, JLS oraz Westlife. Szefowie programu byli zdeterminowani, żeby zakończyć tę średnio udaną decyzję z pompą, ponieważ już tytułowano ją jednym z najważniejszych wydarzeń telewizyjnych tego roku. Sędziowie czyli Gary Barlow, Tulisa i Kelly Rowland, zostali również wezwani na scenę. Ostatecznie show wygrało girlsband Little Mix i był to pierwszy zwycięski zespół w historii programu.  Pikanterii całej sprawie dodał fakt, że Little Mix wspierało One Direction. Plotkowano, że jedna z członkiń, Perrie Edawards, zaczęła się spotykać z Zaynem. Ich związek chyba okazał się pierwszą ofiarą zwycięstwa girlsbandu, bo najwyraźniej dziewczyna rzuciła go, mówiąc, że chce się skupić na karierze.
                Niezależnie od wszystkiego show okazało się rozczarowaniem. Mimo całej plejady gwiazd oglądalność spadła o trzy i pół miliona widzów w porównaniu z poprzednią edycją – nieobecność Cowella dała się we znaki – i pokonał ją program Strictly Come Dancing, co wzbudziło obawy o przyszłość X Factor.
                Chłopcy nie musieli się jednak niczym martwić. Zaczynają pierwszą trasę koncertem w Wolverhampton, pokazywali wszystkie swoje mocne strony. Oto mieli szansę, żeby przedstawić listę szokujących, gwiazdorskich wymagań, ale zamiast tego poprosili po prostu o żelki Haribo oraz czyste spodnie i skarpetki. Kiedy się pojawili, z przyjemnością odkryli, że w ich garderobie jest sauna oraz łaźnia parowa. „To jest to – powiedział Louis w rozmowie z The Sun. – Przed każdym koncertem będziemy razem korzystać z sauny i łaźni parowej”. Z pewnością każdy z nich zjadł swoją porcję żelków przed wyjściem na scenę – być może to dzięki zawartemu w nich cukrowi mieli w sobie energię, której potrzebowali, by zachwycać swoich oddanych fanów.
                Ten koncert okazał się strzałem w dziesiątkę. One Direction zaczęło od kawałka Na Na Na, który trafił na płytę What Makes You Beautiful, a potem publiczność usłyszała mieszankę piosenek z ich albumu i numerów z programu X Factor. Wśród pozostałych piosenek znalazły się również covery Valerie Amy Winehouse oraz Use Somebody Kings of Leon, a także Gotta Be You i One Thing, które miało trafić na ich kolejny singiel. Oczywiście nie zabrakło też What Makes You Beautiful, które wywołało żywiołową reakcję widowni.
                Dla chłopaków to nadal było nowe doświadczenie i radzili sobie z nim na wiele sposobów. Na przykład wyobrażali sobie, że są kimś innym. Jak powiedział Louis Jamesowi Cabooterowi z The Playlist:, „Kiedy jesteśmy na scenie,  czasami udajemy, że jesteśmy kimś innym, albo wchodzimy w czyjąś rolę. Liam to fan Take That, więc myśli, że jest Garym Barlowem”. Liam dodał: „Kiedy widzę, że ktoś robi coś na scenie, ja to powtarzam i wyobrażam sobie, że patrzę na siebie. To dziwne. Bardzo dużo rzeczy kradnę od innych ludzi”. Harry robił podobnie: „Uwielbiam Chrisa Martina. Czasami udaję go na scenie”. Tak naprawdę każdy z nich tworzył swój własny wizerunek sceniczny – najwyraźniej potrzebowali masek, żeby móc się schować i poradzić sobie z nagłą sławą.
                Chłopcy musieli przyzwyczaić się do życia w drodze. Każdy zespół, który chce coś osiągnąć, musi poświęcić wiele czasu na trasy koncertowe, a One Direction nie było wyjątkiem. Podróżowali po kraju specjalnym busem oklejonym plakatami i zdjęciami – Harry twierdził, że miał nad łóżkiem zdjęcie Liama; Louis odpowiedział, że nie ma w tym nic złego, bo Liam i tak wygląda jak dziewczyna – i żyli na walizkach. Więź łącząca chłopaków stała się jeszcze silniejsza; i bardzo dobrze, bo spędzili ze sobą tyle czasu, że wszelkie spięcie między nimi mogło mieć katastrofalne skutki. Chłopców łączyło jedno: tylko oni wiedzieli, jak to jest z dnia na dzień z nikomu nieznanego solisty  stać się członkiem zespołu o nazwie One Direction. Każdy czuł tę samą presję i stres, a jeśli cos było dla nich zbyt trudne, przynajmniej mogli się nawzajem wspierać. Niewątpliwie nie żyli już jak zwyczajni chłopcy.
                Harry nadal cieszył się każdą chwilą. Pewne rozbawienie wywołało odkrycie, że „Harry” stało się najczęściej nadawanym chłopcom imieniem w 2011 roku, a sam wymieniany był w doborowym towarzystwie innych słynnych Harrych, na przykład księcia Harry’ego, Harry’ego Pottera oraz perkusisty McFly, Harry’ego Judda. Dało się odczuć, że Harry Styles szedł z duchem czasu. Harry się stało modnym imieniem, a Styles – jednym z najbardziej znanych Harrych.
                To zamieszanie nie miało jednak na niego takiego wpływu jak na fanów. Pogróżki, które otrzymywała Caroline Flack, kiedy opinia publiczna dowiedziała się o jej związku z Harrym, były niepokojące, a teraz coś podobnego przydarzyło się także niektórym fanom. Kiedy chłopcy zachęcili swoje czytelniczki na Twitterze, by zgłaszały się, jeśli chcą usłyszeć od nich serenadę, Harry miał zaśpiewać dwudziestoletniej Hollie Gilbert. Do tego niezwykłego wydarzenia doszło na koncercie otwierającym trasę niemal natychmiast sprowokowało to okropne komentarze ze strony internetowych trolli, na przykład: „Myślę, że jest żałosna” oraz „Nie jesteś nawet ładna, dlaczego Harry cię wybrał?” (tak na marginesie Hollie jest bardzo ładna, co być może wzbudziło zazdrość).
                Na cel obrano też kilka innych dziewcząt, dlatego menadżerowie postanowili nie ryzykować i zrezygnowano z tej części koncertu. Pojawiły się problemy, których chłopcy wcześniej nie doświadczyli: chociaż serwisy społecznościowe istniały już od jakiegoś czasu, nikt nie spodziewał się, że zupełnie niewinne zaproszenie fanów do nawiązania kontaktu spotka się z taką reakcją. Okropna mniejszość – a był to tylko maleńki procent wielbicieli zespołu – zdołała pozbawić resztę przyjemności, ponieważ przez ich złośliwość przestano wybierać dziewczęta do wysłuchania serenady. Takie są wady bycia idolem w dzisiejszym cyfrowym świecie.
                Kolejną trudność nastręczał fakt, że stracili resztki prywatności, chociaż czasami z własnej winy. Harry i Louis w dzielonym własnym mieszkaniu zorganizowali hałaśliwą imprezę sylwestrową, na której obecny był James Corden i całą gromada dziewczyn. Harry’emu zrobiono zdjęcie, kiedy obejmował jakąś blondynkę – Caroline była w tym czasie w Indiach, chociaż Harry pamiętał, by do niej zadzwonić – a fotografie oczywiście trafiły w ręce dziennikarzy. Chłopcy nie okazali skruchy. „Nasza impreza sylwestrowa była zupełnie szalona!”, napisał na Twitterze Louis. Wyglądało na to, że bycie gwiazdą ma swoje plusy.
                Niczego nie uznawali za pewnik. W drodze powrotnej z koncertu członkowie zespołu i ekipy technicznej znajdowali się w busie, kiedy uderzył ich z tyłu jakiś samochód. Trójka chłopaków – Louis, Zayn i Niall – cierpiała na poważne bóle głowy, a na miejsce zdarzenia wezwano policje i pogotowie. Wszyscy mieli pewne dolegliwości spowodowane potężnym szarpnięciem, a przerażeni fani szybko zareagowali na Twitterze. Z początku martwiono się, że ktoś mógł zostać śmiertelnie ranny, ale chłopcy, choć trochę poturbowani, mieli szczęście.
                W związku z wypadkiem obawiano się o losy następnego koncertu, który miał się odbyć Plymouth, ale chłopcy nie zamierzali go odwoływać. „Nie martwcie się, nic nam się nie stało”, napisał na Twitterze Niall. Zdawał sobie sprawę, że kontynuowanie trasy jest bardzo ważne i nie mogą zawieść swoich fanów. Dlatego weszli na scenę w Plymouth Pavilions, by zachwycić fanów i udowodnić, że są profesjonalistami i rozumieją, czego się od nich oczekuje. To był świetny początek 2012 roku.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej,

Wiem dawno nie pojawił się żaden fragment. Powód ? Szkoła… Było zebranie i przez cały miesiąc poprawiałam oceny i do tego jeszcze jestem chora, siedzę w domu od kilku dni. Dzisiaj dopiero byłam w stanie przepisać ten fragment.

W ramach rekompensaty za to, że nie było fragmentu ponad miesiąc postanowiłam przepisać do końca rozdział.



INFORMOWANI

Następna sprawa to informowani.

Ponieważ niektórzy z Was zmieni swoje nazwy na tt prosiłabym o ponowne wpisanie się w zakładce „informowani”. Poprzednie komentarze są usunięte i osoby które zapisały się wcześniej, a nie zrobią tego teraz nie będą informowane o kolejnych fragmentach.





MOJA PRZYJACIÓŁKA ZACZĘŁA PISAĆ FANFICTION O ONE DIRECTION I BYŁABYM WDZIĘCZNA GDYBYŚCIE WESZLI, PRZECZYTALI PROLOG I PIERWSZY ROZDZIAŁ ORAZ ZOSTAIWLI PO SOBIE KOMENTARZ ABY WIEDZIEĆ CZY JEST SENS, ABY PISAĆ DALEJ TO FANFICTION.




Pytania ?




Kiedy pojawi się następny fragment ?

W sobotę lub niedzielę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz